poniedziałek, 31 lipca 2017

CMĘTARZ ZWIEŻĄT | STEPHEN KING

Tytuł: Cmętarz zwieżąt
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017 (1983)
Gatunek: horror

"Gdy oglądasz horror, wszyscy na widowni wiedzą, że bohater, czy bohaterka, okażą się dość głupi, by wspiąć się po schodach, lecz w rzeczywistości sami tacy są - palą, nie zapinają pasów bezpieczeństwa, wprowadzają się z rodziną do domu obok ruchliwej szosy, po której całymi dniami i nocami krążą wielkie ciężarówki."

Pierwsze spotkanie z mistrzem grozy już za mną. To chyba nie jest jakaś wielka zbrodnia, że dopiero teraz zabrałam się za twórczość Kinga, prawda? Zaczęłam od "Cmętarza zwieżąt" oczywiście przez przypadek (bo u mnie wszystko dzieje się przez przypadek), ponieważ, jak wiecie albo nie, losuję sobie książkę, którą przeczytam. Czy, a jeśli tak to jak bardzo, mi się podobała ta książka?



Tradycyjnie zacznę od przybliżenia fabuły, na wypadek, gdyby ktoś jej nie znał. Młody lekarz Louis Creed przeprowadza się wraz z żoną Rachel, dwójką dzieci - Ellie i Gage'm oraz kotem Winstonem Churchillem (w skrócie Churchem) do nowego domu w Ludlow. Tam rozpoczyna pracę w uniwersyteckiej przychodni.

Szybko zaprzyjaźnia się ze swoim starszym o niemal pięćdziesiąt lat sąsiadem Judem Crandallem i jego żoną Normą. To właśnie sąsiad pokazuje rodzinie ścieżkę za ich domem prowadzącą na owiwany tajemnicą i grozą cmentarz zwierząt oraz sam cmentarz, którym "zajmują się" głównie dzieciaki z okolicy. Jakie tajemnice skrywa przerażające cmentarzysko?


Wiecie, czemu nie oglądam horrorów? Bo są nudne i przewidywalne. Stąd moje przewrażliwienie, że książki zaliczane do horrorów też mnie rozczarują. A już zwłaszcza takie, których opis zaczyna się od tego, że rodzina przeprowadza się do nowego domu... Pierwsze skojarzenie? Nawiedzony dom, duchy, skrzypiące drzwi i tak dalej, i tak dalej. Na całe szczęście u Kinga tego nie było i za to plus, bo już sam pomysł na książkę mi się podoba.

Powiem wam, że ciarki to mi po plecach nie chodziły w trakcie czytania. Powiem więcej, większość książki jak dla mnie była zwyczajnie nudna. Oczywiście wszystkie mniej i bardziej ciekawe wątki w jakiś sposób łączyły się ze sobą w zgrabną całość, ale wiadomo, dopiero im bliżej końca, tym więcej rzeczy się wyjaśniało. Fabuła nie pędziła na łeb na szyję, do tego autor odpowiednio budował napięcie i tym oto sposobem najlepsze w tej książce jest jakieś ostatnie sto stron (tak w przybliżeniu) wraz z dość tajemniczym zakończeniem.

Przez to stale rosnące napięcie, człowiek czyta dalej, żeby sprawdzić, co się wydarzy i jakoś trawi co nudniejsze fragmenty przybliżające nam samo życie rodziny Creedów, pracę Louisa czy chorobę sąsiadki. Może to jest sekret tej książki? Uważasz, że trochę opornie ci ona idzie, ale i tak czytasz, bo czujesz, że za chwilę wydarzy się coś, co sprawi, że opadnie ci szczęka.

Ostatnie kilkadziesiąt stron przeczytałam tak po prostu, bez żadnych przerw, bo po prostu to była najlepsza część tej książki, a po poznaniu samego zakończenia, miałam ochotę czytać dalej. Problem w tym, że nie ma żadnego dalej. Mogę użyć wyobraźni i sobie dopowiedzieć to i owo. Chciałabym wam powiedzieć coś więcej o samej historii, ale wszystko, co przychodzi mi do głowy, jest już chyba spoilerem, a nie chcę wam psuć zabawy, jeżeli jesteście jeszcze przed lekturą.

Co do samych bohaterów, mają i plusy i minusy, jak to bohaterowie. Jednakże King świetnie sportretował postacie swojej książki, ukazując ich emocje, niepokoje i lęki. Nikt nie jest sztuczny, każdy się czegoś boi i do czegoś dąży. W połączeniu z tajemniczą aurą daje to świetny efekt.


Podsumowując: książka z każdą kolejną stroną lepsza. Z tajemniczym i w sumie trochę denerwującym zakończeniem, zwłaszcza dla kogoś, kto lubi mieć wszystko wyjaśnione, a nie że musi się czegoś domyślać albo sobie dopowiadać. Tak, jak ja. Może nie jest to książka wybitna, nie bałam się ani razu, a to ponoć horror, ale nie zaszkodzi się z nią zapoznać. Każdy ma swoje gusta i swoje podejście, więc możecie mieć zupełnie inne zdanie.

Moja ocena: 6/10

6 komentarzy:

  1. Mi ta książka wyjątkowo przypadła do gustu. Miała elementy, które troszkę nudziły, ale plusy zdecydowanie przeważały. Całość była wyjątkowo klimatyczna. Ja swoją przygodę z Kingiem zaczęłam od "Joyland" i to był błąd, bo w tej książce nic się nie działo, a "Cmętarz zwieżąt" dał mi nadzieję, że jednak może przekonam się do Kinga. I na chwile obecną z czterech książek autora, które przeczytałam, aż trzy były świetne. Teraz poluję na "To" :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ale ja za tego typu książkami nie przepadam. Wybacz mi słońce i zapraszam do mnie, bo cię nominowałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę niedawno i sam pomysł bardzo mi się spodobał. 200 stron było dość nudne, ale końcówka mnie nie zawiodła i miałam dokładnie tak samo, chciałam czytać, ale nie było już co 😂
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    Booki-v.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Kingiem mam różne relacje, raz uwielbiam, raz nienawidzę. Tej pozycji jeszcze nie czytałam, ale z pewnością się za nią wezmę :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. King to mój mistrz, choć wiele jego książek jeszcze przede mną 😉 Cmetarz zwiezat jeszcze czeka na swoją kolej, ale z pewnością nie długo się za niego zabiorę 😁 aaa recenzja świetna👍😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę miałam okazję przeczytać ponad dwa lata temu. Mimo, że za Kingiem nie przepadam, to Cmętarz zwieżąt zapadł mi na długo w pamięci ze względu na stworzoną w nim atmosferę.

    Pozdrawiam,
    ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń