piątek, 14 lipca 2017

DOM SIÓSTR | CHARLOTTE LINK

Tytuł: Dom sióstr (org. Das Haus der Schwestern)
Autor: Charlotte Link
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2013
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał

"Ale czyż nie ma tego w każdym człowieku? Czegoś, o czym nikt nie wie, co być może objawia się tylko w tej jednej chwili, gdy odpadają z niego zewnętrzne warstwy. W chwili wielkiego smutku. Zwątpienia. Tęsknoty. Albo w chwili miłości."

Link jest jedną z moich ulubionych autorek i wystarczyły do tego trzy przeczytane przeze mnie książki jej autorstwa. Gdy sięgam po jej powieść, czuję, że się nie zawiodę, a opis, okładka i recenzje w sumie przestają mieć dla mnie istotne znaczenie. Tak też było i tym razem.


Niemieckie małżeństwo prawników - Barbara i Ralph wynajmują dom w Yorkshire w północnej Anglii, by tam spędzić święta, świętować urodziny Ralpha  i przy okazji uratować swój związek. Wkrótce przez ogromne opady śniegu zostają odcięci od świata, bez prądu, telefonu, ogrzewania i z bardzo skąpym zapasem jedzenia. Myszkując po posiadłośći, Barbara przez przypadek znajduje dziennik napisany przez poprzednią właścicielkę domu - Frances Gray i poznaje niezwykłą historię sprzed ponad pięćdziesięciu lat.

Trudno nazwać tę książkę thrillerem. Nie znajdziemy w niej pędzącej fabuły, niespodziewanych zwrotów akcji ani rozlewu krwi. "Dom sióstr" to przede wszystkim bardzo ciekawa saga rodzinna.


Wątek Barbary i Ralpha przez większość książki nie ma tak naprawdę większego znaczenia, poza tym, że kobieta znalazła dziennik i go czyta. I całe szczęście, bo ta baba działała mi na nerwy. Biedny ten Ralph, nie chciałabym mieć takiej żony. Ale wracając.. dopiero pod koniec, kiedy pojawia się wątek kryminalny, stają się oni głównymi postaciami. Przez pozostałą część książki najważniejsza jest Frances Gray oraz historia jej i jej rodziny zapisana w dzienniku.

Uwielbiam książki z nutką historii. A książki z wojną w tle to już w ogóle. Dlatego "Dom sióstr" tak mi się spodobał. Historia z dziennika zaczyna się na początku XX wieku, a kończy już po II wojnie światowej. W sumie wystarczyłaby mi tylko ta część historyczna. Była tak udana, że ani niemieckie małżeństwo i ich problemy ani sensacyjne zakończenie nie były mi potrzebne. Dlatego nie będę się o nich rozpisywać.

Dzieje rodziny Gray pochłonęły całą moją uwagę. Barwne, inteligentnie wykreowane postacie. Wszystko było naturalne. Autorka bardzo udanie przedstawiła wpływ sytuacji na psychikę bohaterów. Zwłaszcza wojny, która odcisnęła swoje piętno na każdym z nich w inny sposób. 

Nie brakowało też miłości, a wraz z nią zdrady i niełatwych decyzji. Uwielbiam historię Frances i Johna, pełną prawdziwej miłości, momentami wzruszającą, choć nie przebiegającą tak, jakby się chciało. Nie był to jedyny wątek miłosny, ale żaden z nich mi nie przeszkadzał. Nie były one najważniejsze, były udanie wplecione pomiędzy pozostałe wydarzenia. 

Nie mogę nie wspomieć o występujących w tej książce panach, którzy skradli moje serce. Pierwszym z nich jest właśnie John. Chciałabym kiedyś być taką Frances i poznać swojego Johna, ale wymyśliłabym dla nas inne zakończenie. Drugi jest George, brat Frances, którego niestety życie nie oszczędziło i po wojnie stał się zupełnie innym człowiekiem, co bardzo mnie zasmuciło.

Są w tej książce niewyjaśnione wątki, co trochę mnie zirytowało i nie pozwoliło dać wyżsej oceny. Samo zakończenie jest trochę nudnawe i przewidywalne. Gdyby książka dotyczyła tylko rodziny Grayów i miała kilka informacji więcej, mogłabym się pokusić o najwyższą ocenę. 


Książka nie jest majstersztykiem, ale na pewno wciąga i nie chce się przerywać jej czytania. Mimo paru nużących fragmentów, całość jest naprawdę ciekawa i intrygująca dzięki stopniowo rosnącemu napięciu. Jeżeli jeszcze jej nie znacie, warto to nadrobić. No chyba że absolutnie nie tolerujecie w ksiązkach historii rodzinnych albo wojny. Szczerze polecam i dodam jeszcze, że każda przeczytana przeze mnie książka Link zachęca mnie do przeczytania kolejnej.

Moja ocena: 8/10





1 komentarz:

  1. Troche szkoda że bez takich mocnych scen, które bardzo lubię :(

    OdpowiedzUsuń