Autor: Sofia Caspari
Cykl: Saga argentyńska (tom 2)
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2015
Gatunek: literatura współczesna
"Możesz podążać wieloma ścieżkami, tylko nie pozwól się zniechęcić albo czegoś sobie zabronić. Pamiętaj też, że wybrana przez ciebie droga może ci przynieść samotność."
Z przyjemnością wróciłam do Argentyny. Pierwszy tom spodobał mi się bardzo i ciekawiło mnie jak autorka to rozwinęła w kolejnych dwóch częściach. Po skończeniu W krainie kolibrów trochę się bałam, że dalszy ciąg będzie naciągany i już nie taki ciekawy, bo zakończenie wcale nie wywołało u mnie chęci czytania dalej, było w sam raz na jednotomówkę. Bardzo się pomyliłam! Wcale nie było nudno, a dalsza historia nie była pisana na siłę. Drugi tom podobał mi się tak samo jak pierwszy, może nawet ociupinkę bardziej.
Po przeczytaniu opisu byłam pewna, że drugi tom nie będzie miał nic wspólnego z pierwszym i będzie to zupełnie odrębna historia, dlatego z radością i trochę ulgą odkryłam, że nie pożegnałam się z bohaterami pierwszej części wraz z przeczytaniem jej ostatniej strony.
"Franka i Minę połączyła młodzieńcza miłość. Przyrzekli sobie, że jeśli kiedykolwiek los ich rozdzieli, będą się spotykać w Święto Niepodległości na Plaza de Mayo w Buenos Aires. Co roku Frank czeka na ukochaną w umówionym miejscu, ale ona się nie pojawia. Czy tych dwoje ma szansę na upragnione szczęście? Na argentyńskich estancjach i ulicach Buenos Aires rozgrywa się historia miłości na przekór wszystkiemu i wszystkim." Tak brzmi opis, który znajdziecie z tyłu na okładce, ale uwierzcie mi, to tylko mała cząstka tego, co się w tej książce dzieje.
Książkę czytałam z ogromnym zainteresowaniem, gdybym tylko mogła nie przerywałabym jej tak często, bo naprawdę trudno się od niej oderwać. Ta ciekawa saga ma w sobie wszystko, czym można zainteresować czytelnika, nie brakuje w niej świetnie wykreowanych bohaterów, wielowątkowej fabuły, naturalnych dialogów, zaskakujących wydarzeń ani malowniczych opisów.
Z przyjemnością śledziłam dalsze losy znanych mi już bohaterów i poznawałam perypetie nowych. Oczywiście jednych bardzo lubiłam, innych nie znosiłam, a jeszcze inni tylko momentami działali mi na nerwy, ale dzięki nim wszystkim ta historia jest taka, jaka jest, czyli bardzo przyjemna i wciągająca. Są oni tak fenomenalnie opisani, że czytając, czułam się jakbym poznawała historię osób, które naprawdę żyły w tamtych czasach, a nie fikcyjnych postaci wymyślonych na potrzeby powieści.
Miło było znów spotkać się z dojrzałymi już Anną, Viktorią i Julisem oraz ich rodzinami. (Juliusa wciąż uwielbiam, ale i on jest coraz starszy). Patrzeć jak ich dzieci dorastają i podobnie jak rodzice odkrywają jak wygląda prawdziwe życie. Obok nich toczą się losy pozostałych: Franka i Miny, którzy mimo łączącego ich uczucia, musieli kroczyć zupełni innymi ścieżkami; Olgi i Arthura, niemieckich imigrantów, którzy szukają siebie nawzajem; Corazon i Blanki, walczących o przetrwanie oraz wielu, wielu innych.
Bardzo kibicowałam Frankowi i Minie. Oboje zdobyli moją sympatię i do samego końca wierzyłam, że uda im się spotkać. Nie powiem wam oczywiście, jak zakończyła się ich historia. Jeśli chcecie wiedzieć, sami doczytajcie niemalże do ostatniej strony i sprawdźcie.
Oprócz uroków Argentyny, autorka przedstawiła również jej ciemną stronę. Nie ma tutaj koloryzowania, wszystko jest pokazane takie, jakie rzeczywiście jest. Ten tom kładzie duży nacisk na ówczesną sytuację kobiet, które są w stanie wiele wycierpieć i poświęcić, żeby w końcu odnaleźć szczęście. Dużo uwagi zostało też poświęcone tym walczącym o przetrwanie, uprawiając najstarszy zawód świata, często nie z własnej woli.
Powieść jest obszerna i dokładnie ukazuje życie w XIX - wiecznej Argentynie, jednak wciąż jest ona ciepła, przyjemna i napisana w niezwykłym klimacie. Mimo wielu wątków nie miałam problemu z ogarnięciem tego wszystkiego, a im dalej, tym ładniej wszystko się układało w jedną, zgrabną całość.
Mogłabym się rozczulać nad tą książką długo, ale za dużo bym wam wtedy zdradziła. Nie mogłam zbyt długo czekać, żeby poznać dalszy ciąg tej historii, dlatego trzeci tom już jest czytany. Bardzo wam polecam tę argentyńską sagę.
Moja ocena: 8/10
Sporo dobrego słyszałam o tej serii w ubiegłym roku, jednak południowoamerykańskie lokacje i zawiłe sagi obyczajowe nie są moimi ulubionymi gatunkami, dlatego raczej ją sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ifeelonlyapathy.blogspot.com