Autor: Wojtek Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2017
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Moja ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆
Nadrabiania polskich autorów ciąg dalszy, choć wciąż nie mam ich na swoim koncie czytelniczym zbyt dużo. Odchodzę trochę od sensacji i kryminałów, ale nie jest to typowy reprezentant tego gatunku - to political fiction i wizja III wojny światowej w obecnych czasach. Co mnie ostatecznie skłoniło do sięgnięcia po tę pozycję, nie wiem. Myśl, że skoro jeden Miłoszewski pisze całkiem dobrze, to drugi też? Skrajne opinie w internecie i chęć przekonania się na własnej skórze, co to takiego? "Inwazja" patrząca na mnie z bibliotecznej półki? A może wszystkiego po trochu...
Długo męczyłam tę książkę. Byłam zajęta, owszem, ale zawsze znalazła się chwilka wolnego czasu, żeby przeczytać chociaż kilka stron, tyle że nie miałam na to ochoty, bo "Inwazja" nie porwała mnie ani trochę. Czytałam i czytałam, a przy tym byłam znudzona i rozczarowana. Fabuła była jakaś taka nijaka, bohaterowie też, a opisane sytuacje polityczne, w których brali udział obecni politycy, których znamy z telewizji czy gazet, były raczej żenujące. Mogłabym się jeszcze przyczepić do języka, ale ostatecznie nie raził mnie jakoś bardzo, chociaż wulgaryzmów w tej książce nie brakowało.
Generalnie mamy do czynienia z trójką głównych bohaterów oraz kilkoma postaciami drugoplanowymi, ale nikt nie wzbudził mojej sympatii na tyle, żebym przejęła się jego losem. Mamy Romana, który wraca do czynnej służby i walczy z Rosjanami wraz ze swoim plutonem; mamy Danutę, która boi się swojego ojca, wkręconego w podejrzane interesy, ale w końcu postanawia się mu zbuntować; i mamy też Michała, który wraz z żoną i dwójką dzieci ucieka ze zniszczonego miasta, wyruszając w trudną wędrówkę przez kraj. Niby to wszystko brzmi nawet całkiem ciekawie, a jednak w książce już takie nie jest, jakby autorowi nie udało się zrealizować swojego pomysłu w odpowiedni sposób. Przez chwilę rozważałam nawet opcję przeczytania innej książki i późniejszy powrót do "Inwazji", a to oznacza, że coś naprawdę mnie w tej historii gryzło. Zdecydowanie czegoś tej książce brakuje.
Żeby nie było, że nie napiszę o tej książce niczego pozytywnego, zdradzę wam, że po niecałych 300 stronach coś drgnęło. Wszystkie wątki zaczęły się ze sobą łączyć i od tego momentu doczytałam książkę do końca z pewną dozą zainteresowania. Chciałam zobaczyć jak to się wszystko skończy. Oczywiście efektu wow przy zakończeniu nie było, ale jeśli nadarzy się okazja, chyba sięgnę po kontunuację. Najwyżej od razu zacznę czytać od środka, haha!
Podsumowując, wizja autora III wojny światowej dość nieudana, fabuła nie porywa, bohaterowie nie dają się polubić, a od ilości wątków na samym początku może się zakręcić w głowie. Od mniej więcej połowy robi się ciekawiej, a może była to tylko w moim przypadku kwestia przyzwyczajenia do tej historii i chęć jej skończenia, dlatego tak szybko mi to poszło. Jeżeli kogoś kręcą takie klimaty, może spróbować. Opinie o tej książce są tak różne, że chyba warto dać jej szansę i samemu sprawdzić, ale i tak uważam, że jest dużo ciekawszych książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz