wtorek, 31 października 2017

ECHO WINY | CHARLOTTE LINK

Tytuł: Echo winy
Autor: Charlotte Link
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2008
Gatunek: thriller / sensacja / kryminał

"Wierzysz, że tak jest? Że u boku człowieka, którego nie kochamy, pozostajemy samotni?"

Dziś moja opinia o książce jednej z moich ulubionych autorek. Charlotte Link nie jest moim top of the top, ale podobają mi się jej książki i zawsze z przyjemnością po nie sięgam, wiedząc, że się nie zawiodę. Wiadomo jednak, że każdemu pisarzowi zdarzy się napisać gorszą książkę, prawda? Pytanie więc brzmi: czy wciąż mogę w pełni ufać pani Link i wierzyć, że każda jej książka jest świetna? 


Opis z tyłu książki informuje nas, że cała rzecz dzieje się w Anglii. W pobliżu wyspy Skye ma miejsce wypadek - tonie jacht małżeństwa z Niemiec, w wyniku czego tracą cały swój dobytek. Państwo Moore trafiają pod dach Fryderyka i Virginii Quentin, który wspaniałomyślnie ofiarowują im swoją pomoc. Livia Moore jest w szoku i większość czasu spędza w szpitalu, natomiast Nathan Moore skupia na sobie całą uwagę jego wybawczyni, która jest nim coraz bardziej zafascynowana. 

W tym samym czasie w miasteczku ktoś dokonuje brutalnych morderstw i gwałów na dwóch małych dziewczynkach. Mieszkańcy boją się o swoje dzieci, a policja nie ma żadnego punktu zaczepienia. 


Odpowiadając na pytanie: nie mogę już w pełni ufać pani Link. Chociaż do tej pory czytałam same bardzo dobre książki jej autorstwa, tym razem trafiłam na słabszą. Z zachęcającym napisem na okładce się całkowicie nie zgadzam, bo "doskonały, mroczny thriller" to to nie jest. Co wcale nie oznacza, że komuś innemu się nie spodoba. Książka nie jest jakaś bardzo zła. Jak na ten typ lliteratury przystało, był i morderca, i ofiary i mnóstwo tajemnic. Pomysł naprawdę udany, ale mógłby być lepiej zreazlizowany. 

Bardzo duży problem (jak dla mnie) stanowi jedna z głównych bohaterek, czyli Virginia Quentin. Jak ta kobieta niesamowicie działała mi na nerwy. Okropnie niezdecydowane babsko, chowające się w domu, a wszystko przez wydarzenia z przeszłości. Oczywiście na nowo życie jej pokazał Nathan, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia, nie wiedząc o nim absolutnie nic. Co ją obchodzi, że jej mąż jest bankierem i politykiem, który chciałby od czasu do czasu pokazać się z żoną na bankiecie - ona do ludzi nie wyjdzie, bo nie. Co z tego, że w miasteczku grasuje morderca - zaniedba opiekę nad własną córką, bo musi się wybrać na romantyczną schadzkę z kochankiem, żeby poczuć wolność. No ludzie!

Dobra, wyżyłam się, mam nadzieję, że nie zdradziłam za dużo. Książka nie wciągnęła mnie w ogóle. Nie czułam żadnego napięcia, emocji rosnących ze strony na stronę ani wyjątkowego, mrocznego klimatu. Po prostu ją przeczytałam. Zalatywało trochę obyczajówką z wątkiem kryminalnym. Jedynym plusem jest to, że nie wpadłam na to, kto jest mordercą. Chociaż samo zakończenie szałowe nie było. Raz, dwa i koniec.

Wiem, co mi przeszkadzało w tej książce, ale nie bardzo wiem, jak to ująć. Za bardzo rozbudowana część obyczajowa, związana z romansem Virginii i Nathana, i jej zwierzaniem się z przeszłości (co zajmuje naprawdę za dużo miejsca), praktycznie nie miała nic wspólnego z morderstwami. Ot, dowiedziałam się, że pani Virginia miała kiedyś chłopaków i lepiej się żyło, aż do pewnego zdarzenia. Jak powiem dokładnie o co chodzi, to opowiem wam całą książkę, a ja nie od tego tutaj jestem.

Najbardziej mi szkoda Fryderyka, bo starał się być jak najlepszym mężem i ojcem, zarabiał dla rodziny duże pieniądze, a żona zrobiła mu takie świństwo. Wiedział, że ten cały Moore jest podejrzany, ale oczywiście Virginia go nie posłuchała, bo jest głupią egoistką.


Podsumowując, mnie książka do gustu nie przypadła, ale jak mówiłam bardzo zła nie była. Nie odłożyłam jej w trakcie czytania, tylko dzielnie wytrwałam do końca. Trochę mnie nudziła, ale nie usypiałam przy niej. W pewnym momencie nawet myślałam, że się rozkręci. Jeśli ktoś gustuje w kryminałach i thrillerach, może ją przeczytać, ale jeśli ma już za sobą sporo takich książek, może być zawiedziony.

Moja ocena: 5/10 




1 komentarz:

  1. Czytałam tylko jedną książkę pani Link, "Wielbiciela", która mnie wynudziła i przez to jakoś nie kogę się przekonać, żeby sięgnąć po kolejne. A tu dodatkowo recenzja innej "słabszej" książki :D

    OdpowiedzUsuń