sobota, 17 marca 2018

PROWADŹ SWÓJ PŁUG PRZEZ KOŚCI UMARŁYCH || OLGA TOKARCZUK

Tytuł: Prowadź swój pług przez kości umarłych
Autor: Olga Tokarczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2009
Gatunek: literatura piękna polska

Moja ocena: ★★★★★★★★☆☆


Mogę dopisać do mojego czytelniczego dorobku kolejną polską książkę. Muszę koniecznie nadrobić ogromne braki w znajomości polskiej literatury, bo po raz kolejny przekonałam się, że warto. Któregoś dnia wpadł mi w ręce film "Pokot", którego zresztą nigdy nie widziałam, ale wiedziałam, że powstał on na podstawie książki. Spodobał mi się jego opis i... postanowiłam przeczytać książkę. Tak to się robi. A potem się dziwię, że zaległości w filmach mam jeszcze większe niż w książkach.

"Prowadź swój pług przez kości umarłych" to cytat z Williama Blake'a, którego poezję tłumaczy główna bohaterka powieści - Janina Duszejko. Jest już starszą panią, której dokuczają różne dolegliwości, ale nie na tyle, by nie mogła doglądać gospodarstw nieobecnych sąsiadów. Mieszka w oddalonej od reszty świata Kotlinie Kłodzkiej, interesuje się astrologią i broni zwierząt jak tylko się da. Od każdego próbuje zdobyć datę urodzenia, najlepiej z godziną, żeby za pomocą wyliczeń, znajomości układu gwiazd i planet stworzyć horoskop. Sama interesowałam się kiedyś numerologią, ale mam słomiany zapał do wszystkiego i jestem zbyt leniwa, dlatego szybko mi się to znudziło, ale zainteresował mnie ten wątek. Okazuje się, że z porządnych horoskopów można wyczytać dosłownie wszystko.

Pani Janina jest też zapaloną obrończynią zwierząt. Jest bardzo przywiązana do swoich dwóch psów, nie je mięsa, potępia polowania, a myśliwych uważa za morderców. I mamy kolejny wątek, który sprawił, że tak wciągnęłam się w tą książkę. Sposób w jaki autorka pisze o polowaniach i kłusownictwie naprawdę mnie poruszył. Kocham zwierzęta i nie toleruję robienia im jakiejkolwiek krzywdy. Może się tego nie spodziewacie (o ile nie czytaliście tej powieści), ale ta książka przekonuje do wegetarianizmu, a przynajmniej skutecznie nakłania do przemyślenia tego i spojrzenia na sprawę zwierząt inaczej. 

Trochę ekscentryczna główna bohaterka bierze sprawy w swoje ręce, kiedy w spokojnej osadzie dochodzi do kilku morderstw. Widzi niemoc policji i postanawia poprowadzić własne śledztwo. Udawało jej się być pierwszą na miejscu zbrodni, więc widzi najwięcej. Wplątuje w swoje dochodzenie dwójkę swoich przyjaciół oraz sąsiada, ale nikt nie wierzy w jej teorie, włącznie z policją. Okazuje się, że każda z ofiar polowała i przy ciele każdej można było znaleźć ślady zwierząt. Duszejko tworzy teorię o zemście zwierząt. I wierzcie mi albo nie, ale byłam tak wciągnięta w tę historię i oczarowana tą książką, że uwierzyłam w to, że zwierzęta w ramach zemsty mogą zabić człowieka.

Ostateczne zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. Autorka tak umiejętnie opisała całe to śledztwo, że nie pomyślałam, że całość może się tak zakończyć. I za to uwielbiam tą książkę. Również za bohaterów, za poruszone problemy, język i oryginalność. Może i chwilami robiło się nudno, ale trwało to naprawdę tylko moment. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać tej książki, a lubicie takie klimaty, bardzo wam ją polecam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz